"Co mam na myśli, mówiąc, że jestem autystyczna" - Anne Kotowicz

Znam osoby z ASD, dlatego postanowiłam je lepiej zrozumieć. W tym celu sięgnęłam po książkę Anne Kotowicz pt. "Co mam na myśli, mówiąc, że jestem autystyczna". Ten pomysł okazał się trafiony, bo autorka należy do dobrze funkcjonujących kobiet z tym zaburzeniem neurorozwojowym. Moje koleżanki także nie mają typowych objawów, dlatego diagnozę otrzymały po trzydziestce.


Każdy z nas jest inny. Nie istnieją dwie takie same osoby z ASD. Wszyscy ludzie zasługują na zrozumienie i odpowiednie traktowanie. Czasem wystarczy naprawdę niewiele, by komuś pomóc.

Choć zaburzenia ze spektrum autyzmu mają dużo punktów zbieżnych z ADHD, to objawy często różni intencja. Istnieją też takie symptomy, które są charakterystyczne dla ASD. Wprawdzie rozumiałam nadwrażliwość sensoryczną, meltdown, słabą pamięć roboczą i przytłoczenie nadmiarem zadań, ale z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy.

Z książki Anne Kotowicz dowiedziałam się, że lubi przez dłuższy czas robić jedną rzecz, aż ją skończy. Wynika to z monotropizmu, który towarzyszy autyzmowi. Ja rzadko umiem zajmować się jedną sprawą. Bardzo szybko się nudzę i szukam stymulacji. Inaczej zaczynam czuć, jak napina się całe moje ciało. Troszkę inaczej sytuacja wygląda u mnie przy hiperfokusie, który pojawia się w trakcie interesujących aktywności. Z drugiej strony nawet ciekawe zadanie w końcu zaczyna mnie nudzić i czuję potrzebę zmiany.

Anne Kotowicz jest dobrze funkcjonującą osobą z ASD. Mimo to nie umie jednocześnie słuchać, patrzeć w oczy i planować rozwiązania. Z reguły ogranicza się tylko do dwóch czynności. Jej mózg nie potrafi zajmować się wieloma sprawami jednocześnie. Ja ze swoim ADHD z jednej strony nie umiem pracować i kogoś słuchać. Z drugiej strony rozmowa, patrzenie w oczy i planowanie nie sprawiają mi żadnych trudności.

Autorka książki pt. "Co mam na myśli, mówiąc, że jestem autystyczna" zwraca uwagę, że czasem wolniej myśli. Niestety, z tego powodu spotykają ją nieprzyjemności. Ludzie często wolniejsze przetwarzanie danych utożsamiają z niepełnosprawnością intelektualną. Takie podejście jest jednak bardzo krzywdzące. Osoby z ASD często mają wyjątkowo analityczny umysł. Wystarczy dać im czas, a powrócą do nas z ciekawymi wnioskami.

Anne Kotowicz wspomina o swojej artystycznej duszy. Tworzenie obrazów często ułatwia jej synestezja. Pod tym terminem kryje się np. czucie zapachów jako kolorów. Synestezja, podobnie jak ADHD czy ASD, wynika z odmiennego okablowania mózgu. Przekłada się to na inny sposób przetwarzania danych.

Autorka wspomina również o small talkach, w których osoby z autyzmem często się nie odnajdują. Ona sama sobie z nimi radzi. Zdaje sobie bowiem sprawę, że nie każdy, kto pyta: "Jak leci?", oczekuje głębszej odpowiedzi. Zazwyczaj tylko w ten sposób wzmacnia więź społeczną.

Kolejną kwestią, która została poruszona w książce, jest skupianie się na detalach. Autyzm temu sprzyja. Zdawałam sobie z tego sprawę, dlatego rozmawiając z koleżanką tuż przed jej diagnozą, nie przejmowałam się tym, że jest ona bardzo precyzyjna. Ja ze swoim ADHD stanowię jej przeciwieństwo. Często interesuje mnie ogólny wydźwięk, a nie analiza detali.

Autyzm może też utrudniać flirt. Autorka wspomina, że nie umiała zrozumieć zachowania swoich koleżanek. Ich postawa była dla niej irracjonalna. Dziewczyny biegały z piskiem, żeby chłopcy ich nie oblewali wodą, ale gdy Anne chciała im pomóc, odrzucały jej propozycję. Z biegiem lat autorka zrozumiała, że one po prostu chciały wzbudzać zainteresowanie kolegów.

Autyzm utrudnia Kotowicz odnajdywanie się w wielu sytuacjach społecznych. Otoczenie jej nie rozumie, więc traktuje ją jako dziwną i w rezultacie odtrąca. Taka sytuacja stanowi częste doświadczenie osób z ASD.

Anne wspomina, że poświęcała nauce za dużo czasu. Nie umiała nadać priorytetów swoim zadaniom. Wszystkie były dla niej tak samo ważne. Nie potrafiła działać na pół gwizdka i uczyć się tylko pojedynczych rzeczy, aby jako tako zaliczyć sprawdzian.

Zaburzenia ze spektrum autyzmu, podobnie jak ADHD, wiążą się ze słabą pamięcią roboczą. Osobom neuroatypowym częściej zdarza się coś przeoczyć w nadmiarze informacji. Z tego względu Kotowicz dopytywała nauczycieli o zadania domowe. Z powodu ASD Anne odczuwała wewnętrzny przymus wywiązywania się ze swoich obowiązków. Jej dociekliwość nie zjednywała jej jednak sympatii. Koledzy uznali, że dopomina się o zadania domowe, aby wszystkich nimi obciążyć. Nauczyciele nie potrafili uwierzyć, że choć starała się ich słuchać, coś mogło jej umknąć.

Książka "Co mam na myśli, mówiąc, że jestem autystyczna" jest bardzo krótka. Przeczytałam ją podczas jednego spaceru. Tak, robię to bardzo często, bo ze względu na ADHD siedzenie w miejscu powoduje u mnie napięcie mięśni. Gdy się ruszam, czuję się przyjemnie rozluźniona, a moja koncentracja osiąga wysoką wartość. Chciałabym polecić Ci tę książkę. Jej lektura nie zajmie Ci dużo czasu, a pozwoli zrozumieć ludzi z autyzmem. Oni nieco inaczej niż Ty podchodzą do pewnych zagadnień, ale inaczej nie znaczy gorzej. Każdy wnosi do społeczeństwa coś wyjątkowego. Potrzebujemy różnych neurotypów, aby jako większa zbiorowość dobrze funkcjonować. Osoba z autyzmem może unikać small talku, a z ADHD siedzenia w miejscu. Na dobrą sprawę jednak nikogo to nie krzywdzi.

Komentarze