- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Dziś biorę na warsztat książkę, która wzbudza ogromne kontrowersje. Wszystko przez to, że Empik wycofał ją ze sprzedaży. Afera zrodziła się wokół tytułu "Debil. Studium przypadku", który dr Aleksandra Sarna nadała książce poświęconej byłemu prezydentowi, Andrzejowi Dudzie. Empik chciał uniknąć problemów z prawem. Za obrazę głowy państwa grozi bowiem kara.
Aleksandra Sarna tłumaczy, że swoim tytułem chciała nawiązać do procesu Jakuba Żulczyka. Pisarz został oskarżony przez prokuratora o znieważenie głowy państwa. Autor "Ślepnąc od świateł" nazwał Andrzeja Dudę debilem w swoim wpisie na Facebooku. Po pewnym czasie sprawa wypłynęła, bo ktoś zgłosił post Żulczyka. W związku z tym, że pojawiło się podejrzenie o możliwości popełnienia przestępstwa, wszczęto postępowanie.
Sarna podkreśla, że dla samego Dudy lepiej byłoby, gdyby ukrócił sprawie łeb. Mógł odpuścić Żulczykowi, aby pokazać, że ma dystans do siebie. Tego jednak nie zrobił, przez co postawił siebie w trudnym położeniu. Polacy zaczęli dyskutować, czy pisarz słusznie nazwał prezydenta debilem. Ostatecznie sąd nie ukarał Żulczyka, a Andrzej Duda poniósł straty wizerunkowe.
Nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po książce Aleksandry Sarny. Nie znam jej ani wydawnictwa, w którym ukazał się kontrowersyjny tytuł "Debil. Studium przypadku". Początkowo myślałam, że będzie to jakaś solidna ocena prezydentury przeprowadzona pod kątem naukowym przez politolożkę czy socjolożkę. Troszkę zmylił mnie tytuł naukowy przy nazwisku autorki. Tymczasem jest to typowo plotkarska pozycja. Dziwię się, że autorka tak bardzo podkreśla swój tytuł naukowy i to, że pracuje na uczelni oraz w gabinecie psychoterapeutycznym. Na jej miejscu bym tego nie robiła. Uważam, że tym tytułem przynosi wstyd uczelni i środowisku psychoterapeutów. Trochę przeraża mnie fakt, że Aleksandra Sarna uczy przyszłych psychologów i przyjmuje ludzi w kryzysie psychicznym.
Nie będę obłudna, takie plotkarskie felietony z pazurem mają swój urok. Przynoszą łatwą rozrywkę w gorsze dni. Można się przy nich trochę pośmiać. Ta książka mnie nawet trochę rozbawiła, ale mam do niej kilka zastrzeżeń.
Przede wszystkim od psychologów i psychoterapeutów, którzy wykładają na uczelni, oczekiwałabym więcej kultury, szacunku i mniejszej skłonności do oceniania. Nie wiem, jak Aleksandra Sarna buduje relację terapeutyczną. Ta więź jest bowiem wyjątkowa, bo opiera się na pełnej akceptacji klienta i przyjęciu go bez oceniania. Tutaj zaś mamy same oceny, nierzadko małostkowe.
Śmiem powiedzieć, że czasem formuje tezy, które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości, o czym jako doktor psychologii powinna wiedzieć. Bardzo nie spodobało mi się atakowanie Dudy za słaby angielski. Może i osoby, które ubiegają się o ten urząd, powinny mieć większe umiejętności, ale to nieprawda, że każdy może nauczyć się języka obcego w stopniu zadowalającym. Wszyscy mamy bowiem różne talenty i predyspozycje. Ktoś może być wybitny z matematyki, ale nie radzić sobie z angielskim przez CADP. Centralne zaburzenie przetwarzania słuchowego utrudnia bowiem naukę języka obcego.
Pomijając warstwę plotkarską i ostry jak żyleta język, który miejscami może się podobać, to książka nie ma wybitnych walorów merytorycznych. Aleksandra Sarna odwołuje się do niewielu faktów, a częściej snuje przypuszczenia. Tym, co mnie zainteresowało, jest namaszczanie Dudy łojem przez syryjską mistyczkę. Rzeczywiście, jak wpisałam odpowiednią frazę w Google, to znalazłam stosowne zdjęcia. Dla mnie to trochę dziwne, że człowiek, który ma polityczne ambicje i chce pokazać się jako strażnik tradycyjnych wartości, klęka przed jakąś kobietą i pozwala jej, aby ta wcierała w jego głowę swój łój.
Kolejnym z nielicznych faktów opisanych w książce jest zbieranie podpisów poparcia dla Andrzeja Dudy przez jego matkę. Jako profesor krakowskiej uczelni nadużyła władzy. Wydźwięk jej "prośby" był taki, że przedmiot należy do trudnych i ważnych, ale obie strony mogą sobie wzajemnie "pomóc".
"Debil. Studium przypadku" to książka, która jest napisana chaotycznie. Odnoszę wrażenie, że przypomina szkolne wypracowanie sklecone naprędce na kolanie. Aleksandra Sarna spisuje to, co jej przychodzi do głowy. Mamy tu dygresje do jej stosunku do rorat, walki z nadwagą, pseudoanalizę, czy Duda zasługuje na miano debila itp. Książce brakuje podziału na rozdziały i elementarnej korekty.
Aleksandra Sarna w pewnym momencie usiłuje pokazać, że trzyma się etyki zawodowej, dlatego pisze, że nie może ocenić, czy Duda cierpi na narcystyczne zaburzenie osobowości. Robi to jednak w sposób, który dużo pozostawia do życzenia.
Na koniec postanowiłam sprawdzić, kim jest osoba, która postanowiła wybić się na kontrowersji. Gdy weszłam na jej profil na Instagramie, pomyślałam, że do takiej psychoterapeutki w życiu bym nie poszła. Nie chciałabym też trafić na nią na uczelni. Cieszę się, że jej książkę wypożyczyłam w bibliotece, bo wydając na nią 70 zł, tylko straciłabym pieniądze.
Fajnie jest się pośmiać z niektórych fragmentów, ale zabawne felietony okołopolityczne znajdę też w gazetach. Piszą je osoby, które tylko z tego żyją, więc jakoś mniej mi przeszkadzają pewne rzeczy, których nie powinny występować u pracowników naukowych.
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje

Komentarze
Prześlij komentarz