- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Właśnie skończyłam czytać książkę, na którą czekałam od wakacji. Rzadko się zdarza, że jakaś zapowiedź mnie tak porywa, ale tym razem było inaczej. Gdy Katarzyna Tubylewicz opublikowała informację o tytule "Nie czekam na szklankę wody. O świadomej niedzietności", poczułam się zaintrygowana. Autorka na co dzień mieszka w Szwecji. Ten kraj zawsze kojarzył mi się z wolnością i postępem. Tymczasem nawet tam rodzic, który ma tylko jedno dziecko, jest indagowany. Znajomi i współpracownicy dopytują go, kiedy planuje drugiego potomka.
Katarzyna Tubylewicz we wstępie zastanawia się, czy ma prawo pisać o niedzietności. Sama urodziła syna, którego bardzo kocha. Przez długi czas traktowano ją jednak podejrzliwie. Naciskano, by urodziła drugie dziecko, bo dla jedynaka brak rodzeństwa rzekomo stanowi dużą krzywdę. Autorka nawet kiedyś zapytała Daniela, czy jest nieszczęśliwy z tego powodu, ale on tego tak nie postrzega. Sama Tubylewicz podkreśla, że darzy go tak silną miłością, że nie miałaby jej dla drugiego dziecka. Swoją drogą jej dylemat ukazuje pułapki współczesnego świata. Z jednej strony oddajemy głos marginalizowanym grupom społecznym, dając im szansę, aby wybrzmiały w przestrzeni publicznej. Z drugiej dochodzimy czasem do absurdu. Moim zdaniem nie ma nic złego, aby o niedzietności pisała matka. Każdy człowiek, który posiada otwarty umysł i wystarczająco dużo empatii, może przyjrzeć się temu zjawisku.
Autorka zwraca uwagę na nazewnictwo. Z jej analizy wynika, że słowo bezdzietność jest nacechowane negatywnie. Sugeruje bowiem brak czegoś i niekompletność. Proponuje alternatywne terminy, takie jak niedzietność i niematka. Są one bardziej neutralne i lepiej oddają rzeczywistość.
W książce "Nie czekam na szklankę wody. O świadomej niedzietności" Katarzyna Tubylewicz ukazała konflikt między matkami a niematkami. Niektórzy potrafią ze sobą kulturalnie dyskutować, ale często pojawiają się ataki i wulgaryzmy. Matki są określane jako dziecioroby przez niematki. Działa to również w drugą stronę. Niematki często słyszą, że są zepsute i niekompletne. Obrywa się wszystkim – także gwiazdom show-biznesu, na czele z Ewą Chodakowską czy Blanką Lipińską. Ta swoista wojna kulturowa wynika z potrzeby przynależności. Mamy wrodzoną skłonność do przypisywania racji grupie, z którą się utożsamiamy, i odbierania jej stronie przeciwnej. Tymczasem ciężko rozstrzygnąć ten konflikt. Można uznać, że matki są nieodpowiedzialne, bo sprowadzają dzieci na planetę, której grozi katastrofa klimatyczna. Z kolei niematki mogą przyczyniać się do pogłębiania zapaści demograficznej.
Dobrze znane pytanie: "Kto ci poda szklankę wody?" usłyszała jedna z Polek, z którą rozmawiała Katarzyna Tubylewicz. Padło ono z ust Bułgarki, podczas gdy obie kobiety przewijały seniorkę w domu opieki. Polka odpowiedziała, że państwo. Odniosła się przy tym do sytuacji swojej podopiecznej, która ma 8 dzieci i 30 wnucząt, a mimo to pomagają jej obcy ludzie. W krajach skandynawskich dba się o osoby starsze. Jest mnóstwo państwowych ośrodków, w których mogą one otrzymać całodobową opiekę.
Przeglądając relację Marty Mardyli z Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie, zauważyłam, że jest ona zainteresowana najnowszym tytułem Katarzyny Tubylewicz. Jednocześnie słyszała, że brakuje w nim polskiej perspektywy. Ja nie zgadzam się z tym zarzutem. Uważam, że autorka napisała bardzo uniwersalną książkę o niedzietności. Ukazała w niej szeroką i wielowymiarową perspektywę.
Co ciekawe, Polki wybierają niedzietność nie ze względów ekonomicznych, lecz z zupełnie innych powodów. Jest ich mnóstwo, ale status materialny stanowi niewielki ułamek całości. Na pierwszym miejscu znajduje się brak potrzeby bycia matką. Na drugim – trudne doświadczenia z dzieciństwa i niechęć do ich powielenia. Kobiety z rodzin dysfunkcyjnych boją się, że nie będą umiały zbudować zdrowej więzi z synem czy córką, mimo odbytej terapii. Dość często powraca też wątek katastrofy ekologicznej, zanieczyszczeń i widma wojny. Niektórzy nie mają dzieci, bo cierpią na rzadką chorobę genetyczną. Inni nie radzą sobie z zaburzeniem osobowości borderline i zdają sobie sprawę z własnej niestabilności emocjonalnej. Nie zamierzają krzywdzić bezbronnego dziecka swoimi wybuchami złości. W książce Katarzyny Tubylewicz poznajemy też historię Polki z ChAD, która boi się, że ciąża i karmienie piersią wytrącą ją z kruchej równowagi. Nie brakuje kobiet, które boją się ciąży i porodu. Część przeraża zakaz aborcji – nie zamierzają przekonywać się, czy w przypadku zagrożenia życia otrzymają pomoc w szpitalu. W "Nie czekam na szklankę wody" poznajemy też perspektywę osób neuroatypowych, które nie widzą siebie w roli rodzica.
Szwedów wyobrażamy sobie jako mało rodzinnych. Tam raczej babcia nie pomaga przy wychowywaniu wnuka. Z drugiej strony wielu starszych ludzi czuje się zawiedzionych jego brakiem. Rdzenne Szwedki rodzą coraz mniej dzieci. Przeraża je stan środowiska naturalnego, do którego przyczynili się ich rodzice poprzez nadmierny konsumpcjonizm.
Na całym świecie mówi się o kryzysie demograficznym. Mało dzieci rodzi się nawet w Chinach, Korei i Iranie. Spośród wszystkich krajów rozwiniętych najlepszy przyrost naturalny ma Izrael. Tam kobiecie nie wypada rezygnować z macierzyństwa. Presja społeczna okazuje się zbyt silna. Na jedną obywatelkę Izraela statystycznie przypada troje dzieci. W Europie najgorszą sytuację mają Włochy, Hiszpania, Malta i Polska. Powoli zaczyna pojawiać się problem zastępowalności pokoleń. Może to uderzyć w systemy emerytalne. Z drugiej strony coraz więcej zawodów zastępuje sztuczna inteligencja. Możliwe, że nawet dla tej garstki ludzi zacznie brakować pracy. Przyszłość wydaje się trudna do przewidzenia.
Spodobała mi się ogólna konkluzja książki "Nie czekam na szklankę wody. O świadomej niedzietności". Katarzyna Tubylewicz zwraca bowiem uwagę na to, że w czasach, gdy rodzi się mało dzieci, istnieje większa szansa, że doświadczą one miłości. Większość z nich będzie chciana i mile widziana na tym świecie. Ta optymistyczna perspektywa bardzo do mnie przemawia.
Jak słusznie podkreśla Katarzyna Tubylewicz, można żałować zarówno niedzietności, jak i posiadania dziecka. Nie każdy odnajduje się w roli rodzica, a decyzja o potomstwie należy do kategorii nieodwoływalnych.
Katarzyna Tubylewicz
książka
literatura faktu
Nie czekam na szklankę wody O świadomej niedzietności
recenzja książki
Wydawnictwo Czarne
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
.jpg)
Komentarze
Prześlij komentarz